kto podpowiedzieć
Uczyłem się na błędach. Nie miał mi kto podpowiedzieć, co robić. Dopiero niedawno zrozumiałem, jak bardzo pomaga mi debel. Grając w parze z Oliverem Marachem, zobaczyłem, że można wygrywać z najlepszymi w dużych turniejach. Skoro dało się w deblu, to dlaczego nie w singlu? Zacząłem grać w eliminacjach, mozolnie piąć się do góry. Bardzo ważna była pewność siebie, której kiedyś nie miałem.
Nie miałem idola. Lubiłem Kafielnikowa, trochę przez sentyment do rakiet Fishera, bo nimi wygrał w 1996 r. Roland Garros. Lubiłem Couriera za walkę do końca, Bjoerkmana, Toda Martina, Jiriego Novaka, Radka Stepanka lubię do dziś, przyjaźnimy się, trenujemy często razem. Łatwo jest lubić i podziwiać Federera, ja szanuję ludzi, którzy może nie mieli wielkiego talentu, ale ciężko pracowali i mieli pomysł na ofensywną grę. Sam staram się taki być.